W pewnym miasteczku przyszła na świat rudowłosa dziewczynka.
Urodziła się cała i zdrowa, z jednym małym, acz znaczącym wyjątkiem: z jej serduszkiem było coś nie tak. Od samego początku biło bardzo szybko. Zupełnie jakby cały czas gdzieś się spieszyło albo czegoś panicznie się bało.
Lekarze mówili, że ma zajęcze serce.
I że nie wróżą jej przyszłości.
Dziewczynka dorastała w kochającej się rodzinie. Mieszkała w domu pod lasem. Pewnego dnia tata oznajmił, że wpadł na genialny pomysł i że jak mu się uda, to będą bogaci. I że wreszcie zdobędzie środki na kosztowną operację dla ukochanej córki.
Niestety, pomysł, choć faktycznie spektakularny, wymagał zdobycia sporej ilości pieniędzy. Tata dziewczynki był jednak pełen nadziei, że co jak co, ale tym razem wszystko pójdzie jak z płatka.
I faktycznie, przez jakiś czas tak było. Rodzina zaczynała powoli odgrzebywać się z problemów. Było tak, aż do feralnego tygodnia, w którym wyszło na jaw, że tata wykonał o jeden ruch za dużo i wpadł w ogromne długi.
Żeby je spłacić, musiał najpierw sprzedać samochód. Potem dał ogłoszenie o zamianie swojego domu na małą chatkę. Wreszcie spieniężył meble i pozostałe sprzęty. Na koniec przyszedł czas na ulubione zabawki dziewczynki…
Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Tata musiał jak najszybciej oddać pieniądze. Postanowił wybrać się na spacer do lasu, żeby przemyśleć to na spokojnie. Poszedł tam razem z córką.
W pewnej chwili coś poruszyło się w kolczastych krzakach oplatających stary dąb, który od zawsze stał w głębi puszczy. Z zarośli wydobył się cichy pisk. Dziewczynka złapała tatę mocniej za rękę:
– Tatusiu, boję się…
– Zaraz sprawdzę, co tam jest – odpowiedział odważnie tata.
Odchylił delikatnie gałęzie i zobaczył młodego królika, który wpadł w żelazne sidła. Pułapka rozcięła mu nogę.
– Tato, uratuj go! – zawołała dziewczynka
– Jasna sprawa! – odparł tata, rozchylając pułapkę i uwalniając zwierzaka.
Królik popatrzył na dziewczynkę swoimi mokrymi, błyszczącymi, czarnymi oczami.
– Tato, on coś do mnie mówi!
– Nie, one tylko tak ruszają nosami.
– Nieprawda, on mówi do mnie…
– Chodźmy, wracajmy, jest już późno.
– Dobrze, tylko jeszcze popatrzę na króliczka.
Tata zaczął powoli zmierzać w stronę domu. Tymczasem dziewczynka stała nieruchomo i… słuchała tego, co mówiło do niej małe, puszyste stworzenie:
– Dziękuję ci za pomoc. Nie jestem zwykłym królikiem. Zresztą, jak pewnie wiesz, króliki nie żyją w lesie. Zjawiam się wtedy, kiedy widzę, że ktoś naprawdę potrzebuje pomocy. Nie pomagam jednak każdemu. Spełniam życzenia dobrych ludzi. Mogę zrobić dla ciebie 3 rzeczy.
– Hmmm… – zamyśliła się dziewczynka – właściwie to tak. Chciałabym, żeby tatuś przestał się martwić i żeby znalazł te swoje pieniądze.
– Twoje pierwsze życzenie spełni się jeszcze dziś. A po drugie przyjdź tutaj jutro.
– Dobrze! Pa!
– Do zobaczenia!
Dziewczynka i tata wrócili do domu. W drzwiach stała mama. Po policzkach ciekły jej łzy. W ręce trzymała list. Rzuciła się mężowi na szyję.
Okazało się, że gdy byli w lesie, listonosz przyniósł wiadomość, która jednym sprytnym ruchem rozwiązała wszystkie finansowe problemy tej rodziny.
Następnego dnia dziewczynka znowu wybrała się do lasu. Tym razem poprosiła królika o to, żeby przestała się bać.
Jej marzenie spełniło się do tego stopnia, że po trzecie życzenie wybrała się już sama. Wymknęła się z domu po zmierzchu, kiedy to gałęzie drzew zaczynają powoli roztapiać się w czerni bezksiężycowego nieba i poszła do lasu.
Wiedziała, że to już ostatnie spotkanie. Przez całą drogę zastanawiała się, o co poprosić. Czy o to, żeby mieć wreszcie tego jednego, jedynego przyjaciela, czy o zdrowie dla królika, który miał zranioną nogę i przez to utykał.
– Mój kochany króliczku, chcę, żebyś wyzdrowiał i żeby łapka przestała cię boleć – wyszeptała, odwróciła się gwałtownie i pobiegła do domu.
Zajączek dobrze znał myśli dziewczynki. Wiedział, że czuje się samotna, dlatego postanowił spełnić również to drugie, niewypowiedziane życzenie.
Rano, kiedy obudziła się, zauważyła, że na dywaniku, który od zawsze leżał obok jej łóżka – pojawił się… króliczek. Bardzo, ale to bardzo podobny do zwierzątka, któremu uratowała życie: